Plakat Mistrzostw Świata 1938, który wyglądał jak zapowiedź wojny.

Oficjalny plakat Mistrzostw Świata FIFA 1938 autorstwa Henri Desmé.
Oficjalny plakat Mistrzostw Świata FIFA 1938 autorstwa Henri Desmé. Źródło: Wikimedia Commons/domena publiczna

Kiedy Europa grała w piłkę… świat stał już w płomieniach.
4 czerwca 1938 roku ruszyły we Francji III Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej. Turniej przeszedł do historii nie tylko dzięki popisowi strzeleckiemu Wilimowskiego czy triumfowi reprezentacji Włoch. Jeszcze zanim zabrzmiał pierwszy gwizdek, świat zobaczył plakat, który zamiast sportowego entuzjazmu, niósł w sobie coś znacznie bardziej niepokojącego. Wizję dominacji i zbliżającego się chaosu.

Piłkarz z nogą na kuli ziemskiej

Oficjalny plakat autorstwa Henri Desmé przedstawiał piłkarza z uniesioną nogą opartą na piłce, która z kolei spoczywała na kuli ziemskiej. Miejsce, w którym spoczywała stopa zawodnika z piłką, nie było przypadkowe. Dokładnie tam znajdowała się Francja, gospodarz turnieju. Na pierwszy rzut oka – ciekawa, nowoczesna kompozycja, mająca oddać ducha sportowej rywalizacji. 

Przyglądając się dokładniej było tam jednak coś niepokojącego. Jak zauważył Laurent Veyssière, kurator wystawy poświęconej historii futbolu, sylwetka piłkarza przywodziła na myśl nie zawodnika w trakcie gry, lecz żołnierza stawiającego triumfalnie nogę na zdobytym terytorium.
W tle widnieje tęcza, zwykle kojarzona z pokojem i nadzieją, jednak tutaj niemal całkowicie znika w cieniu ciężkich, brązowych barw. Plakat, który miał promować sportowe święto, mimowolnie stał się metaforą nastrojów panujących w Europie. Takie ciche, ale wymowne ostrzeżenie: wojna nadchodzi, choć jeszcze toczy się gra.

Henri Desmé nie wypowiadał się publicznie na temat symboliki swojego plakatu, co tylko zwiększa pole do interpretacji i spekulacji wokół jego wymowy.

Sport w służbie polityki

Mistrzostwa 1938 roku były ostatnimi przed wybuchem II wojny światowej. Austria, która kilka miesięcy wcześniej została wchłonięta przez III Rzeszę, przestała istnieć jako niezależne państwo. Jej najlepsi piłkarze zostali wcieleni do niemieckiej drużyny narodowej, co miało symbolizować jedność „Wielkich Niemiec”. Dla nazistów i faszystowskich Włoch turniej stał się okazją do pokazania swojej potęgi i wpływów. Tyle że plan nie do końca wypalił. Niemcy, mimo wzmocnień, odpadli już w pierwszej rundzie po porażce ze Szwajcarią. Z kolei Włosi, prowadzeni przez trenera Vittorio Pozzo, sięgnęli po drugie z rzędu mistrzostwo świata, co reżim Mussoliniego skrzętnie wykorzystał propagandowo.
Plakat, który miał promować piłkarskie święto, nieświadomie oddał ducha epoki: napięcie, ambicje polityczne i nadciągające widmo wojny. Sport był tylko fasadą. Prawdziwa gra toczyła się na granicach, w gabinetach i na mapach Europy.

Ciekawostka na koniec

Z finałem Mistrzostw Świata 1938 wiąże się legenda, która przez lata krążyła w piłkarskich kręgach. Według niej Benito Mussolini miał wysłać do włoskiej reprezentacji telegram z krótkim, ale groźnym przesłaniem: „Vincere o morire” – Zwyciężyć albo zginąć. Mimo że historycy i sami piłkarze – w tym obrońca Pietro Rava – później zaprzeczali autentyczności tej wiadomości, atmosfera wokół włoskiej drużyny rzeczywiście była naznaczona ogromną presją ze strony reżimu. Niezależnie od prawdy, opowieść ta dobrze oddaje ducha epoki, w której futbol i polityka niebezpiecznie się przenikały.

Scroll to Top