Rudolf Weigl - profesor, który karmił wszy, by ratować ludzi

We Lwowie znano go jako profesora, który zamiast wygodnej katedry wybrał ryzyko i laboratorium pełne wszy. Rudolf Stefan Jan Weigl nie tylko stworzył pierwszą szczepionkę przeciw tyfusowi plamistemu, ale też zbudował instytut, który w czasie okupacji stał się schronieniem dla tysięcy ludzi.
Od Przerowa do Lwowa
Urodził się 2 września 1883 roku w czeskim Przerowie, w rodzinie austriackiej. Ojca stracił wcześnie, wychowywał się więc w polskiej tradycji dzięki ojczymowi, nauczycielowi gimnazjalnemu. Lata szkolne spędził w Jaśle i Stryju, a po maturze obrał kierunek, który na zawsze związał go z nauką – przyroda na Uniwersytecie Lwowskim. Studia ukończył w 1907 roku, kilka lat później obronił doktorat i habilitację.
Wesz kontra tyfus
Pierwsza wojna światowa odmieniła życie Weigla. Jako parazytolog stanął przed groźnym przeciwnikiem – tyfusem plamistym, który dziesiątkował całe społeczności. Rozwiązanie znalazł niezwykłe: hodował wszy, zakażał je riketsjami i na tej podstawie stworzył szczepionkę. Brzmi dziwnie? Może tak, ale właśnie to ratowało życie.
Riketsje to drobnoustroje – coś pomiędzy bakteriami a wirusami. To bardzo małe bakterie, które mogą żyć tylko wewnątrz komórek organizmu gospodarza. To właśnie one wywołują m.in. tyfus plamisty czy gorączki kleszczowe. Nie da się ich hodować na zwykłych pożywkach bakteryjnych, dlatego Weigl musiał znaleźć nietypowe rozwiązanie – wykorzystał wszy jako „żywe inkubatory”, w których namnażały się riketsje potrzebne do stworzenia szczepionki.
Wkrótce w lwowskich laboratoriach zaczęto produkować preparat, który zyskał światową sławę. Najgłośniej było o akcji w belgijskich misjach w Chinach – tam szczepionka Weigla uratowała setki misjonarzy i tysiące Chińczyków. Profesor został odznaczony, kilkadziesiąt razy nominowany do Nobla i uznany za jednego z najważniejszych uczonych swojej epoki.
Instytut jako tarcza
Druga wojna światowa znów zmieniła wszystko. Po wejściu Sowietów do Lwowa Weigl kontynuował badania, odrzucając intratne stanowiska. Po wkroczeniu Niemców w czerwcu 1941 roku sytuacja stała się dramatyczna. Nocą z 3 na 4 lipca gestapo zamordowało na Wzgórzach Wuleckich 25 profesorów i ich rodziny. Środowisko naukowe zostało zastraszone.
Weigl postanowił wykorzystać swoje znaczenie – został kierownikiem naukowym Instytutu Badań nad Tyfusem Plamistym i Wirusami. Formalnie pracował dla okupanta, faktycznie ratował ludzi. Wynegocjował swobodę w doborze personelu i zatrudniał tych, którzy byli zagrożeni represjami. Wśród karmicieli wszy znaleźli się wybitni uczeni, jak matematyk Stefan Banach, młodzież akademicka, a nawet działacze podziemia. Legitymacja pracownika Instytutu często oznaczała życie.
Szczepionka trafiała nie tylko do Wehrmachtu. Nielegalnie docierała do cywilów, partyzantów i do warszawskiego getta. Szacuje się, że dzięki działalności Weigla i jego współpracowników uratowano około 5 tysięcy osób.
Odmowa z groźbą w tle
Niemcy próbowali przeciągnąć go na swoją stronę. Oferowali Volkslistę, katedrę w Berlinie, zaszczyty. Weigl odpowiadał krótko: „Człowiek raz na całe życie wybiera sobie narodowość. Ja już wybrałem.” Gdy generał SS Fritz Katzmann groził mu śmiercią, odparł: „Jako biolog znam zjawisko śmierci i często o niej myślę. Możecie mnie zabić, albo musicie mnie akceptować jako polskiego profesora.”
To były słowa, które mogły kosztować życie. Nie kosztowały – i pozwoliły mu ratować innych.
Sława, zapomnienie i powrót pamięci
Po wojnie Weigl nie wyjechał z Niemcami. Osiedlił się w Krościenku, potem w Krakowie i Poznaniu. Pracował do emerytury w 1951 roku. Komunistyczna Polska nie była dla niego łaskawa – blokowano mu Nagrodę Nobla (w 1948 roku jego kandydatura upadła przez sprzeciw władz), a niektórzy współpracownicy oskarżali o kolaborację.
11 sierpnia 1957 roku profesor zmarł w Zakopanem. Spoczął na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Z czasem pamięć wróciła. W 2003 roku Instytut Jad Waszem przyznał mu tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Jego imieniem nazwano ulice, powstały pomniki, znaczek pocztowy, film dokumentalny. A w 2021 roku Google przypomniał go w specjalnym Doodle.
Historia Rudolfa Weigla to opowieść o naukowcu, który wszy uczynił narzędziem ratunku, a instytut – tarczą dla ludzi. To także lekcja, że nawet w najmroczniejszych czasach można zachować lojalność wobec wartości i odwagi wobec przemocy.