Robert R. Burman – król prędkości, który zapłacił najwyższą cenę

W czasach, gdy wyścigi samochodowe przypominały bardziej rodeo niż precyzyjną walkę maszyn i ludzi, na scenie pojawił się on – Robert R. Burman. Amerykanin, który zamienił ryzyko w zawód, a odwagę w legendę. Zanim świat usłyszał o Formule 1, zanim zbudowano pierwsze pasy bezpieczeństwa, Burman przekraczał granice prędkości i zdrowego rozsądku.
Od testera do mistrza
Urodzony 23 kwietnia 1884 roku w Imlay City w stanie Michigan, zaczynał jako drogowy tester w Jackson Automobile Co. To właśnie tam odkryto jego naturalny talent do szybkiej jazdy. Wkrótce trafił do nowo utworzonego zespołu wyścigowego Buicka, prowadzonego przez samego Williama C. Duranta – twórcę General Motors. Razem z braćmi Chevrolet stał się częścią elity amerykańskich kierowców wyścigowych.
Burman i Blitzen Benz – duet nie do zatrzymania
Burman nie tylko brał udział w wyścigach – on je wygrywał. W 1909 roku triumfował w Prest-O-Lite Trophy Race, a jego nazwisko coraz częściej pojawiało się na czołówkach gazet motoryzacyjnych. Jednak to rok 1911 przyniósł mu prawdziwą sławę. Na plaży Daytona Beach w swoim potężnym Blitzen Benzie z silnikiem o mocy 200 KM, osiągnął zawrotną prędkość 228 km/h. Choć jego rekord nie został oficjalnie uznany przez europejską federację AIACR, tytuł „króla prędkości” przylgnął do niego na dobre.
W cieniu chwały – walka i wypadki

Burman wystartował w historycznym, pierwszym wyścigu Indianapolis 500 w 1911 roku, ale zanim zajął miejsce na starcie, zachwycał publiczność pokazami prędkości – ustanawiając rekordy na różnych dystansach. Jego odwaga była imponująca, ale i kosztowna. W 1912 roku jego samochód rozbił się po 157 okrążeniu, a rok później podczas Indianapolis 500 jego Keeton stanął w płomieniach. Mimo pożaru i strat, Burman własnoręcznie naprawił auto i wrócił na chwilę do wyścigu. W 1915 roku, już w zaawansowanym technicznie Peugeocie L76, wygrał prestiżowe wyścigi w Oklahomie i Burlington, a w słynnym Indianapolis 500 finiszował na wysokim, szóstym miejscu, potwierdzając swoją klasę mimo dramatów poprzednich lat.
Tragiczny finał i narodziny bezpieczeństwa
8 kwietnia 1916 roku, podczas nieoficjalnego wyścigu ulicznego w kalifornijskim Corona, pęknięta opona doprowadziła do tragedii. Peugeot Burmana dachował, zabijając nie tylko jego i jego mechanika Erika Schradera, ale też policjanta i trzech widzów. Wydarzenie to wstrząsnęło światem motoryzacyjnym.
Jego przyjaciele, legenda wyścigów Barney Oldfield, projektant i budowniczy samochodów Harold Arminius Miller oraz mechanik Fred H. Offenhauser Jr., postanowili, że nigdy więcej nie powinno dojść do podobnej tragedii. W tych okolicznościach narodził się projekt „Golden Submarine” – pierwszy bolid wyścigowy z opływową, zamkniętą kabiną i zintegrowaną klatką bezpieczeństwa. Złota łódź podwodna została zbudowana z aluminium, a widoczność zapewniały wąskie otwory obserwacyjne.

Dziedzictwo
Robert Burman to człowiek, który nie bał się wyzwań i ryzyka. Dzięki niemu zaczęto poważnie myśleć o bezpieczeństwie w wyścigach samochodowych. Jego odwaga i pasja sprawiły, że motoryzacja stała się nie tylko szybsza, ale i bezpieczniejsza. To właśnie tacy ludzie jak on stworzyli legendę wyścigów.
Jeśli zaciekawiła Cię ta historia, zajrzyj do działu Historia sportu na naszym portalu. Znajdziesz tam więcej ciekawostek, anegdot i opowieści z tej dziedziny. Sprawdź też naszą stronę główną – czeka tam wiele artykułów o historii, kulturze i niezwykłych wydarzeniach z przeszłości.