Frank Parker – „Cudowny chłopiec tenisa” z polskim sercem

Frank Parker
Frank Parker, Wikipedia, domena publiczna

Zaczynał od odbijania porzuconych piłek na podwórku w Milwaukee. 27 lat po jego śmierci przypominamy Franka Parkera – mistrza tenisa i syna polskich imigrantów, który nigdy nie odciął się od swoich korzeni.

Od Pajkowskiego do Parkera

Urodzony 31 stycznia 1916 roku jako Franciszek Andrzej Pajkowski, już jako dziesięciolatek trenował tenis, używając starych, odrzuconych piłek. W wieku 12 lat zdobył swój pierwszy ogólnokrajowy tytuł w USA, a cztery lata później był już mistrzem Kanady. Na kortach zyskał przydomek „Boy Wonder of Tennis” – „Cudowne Dziecko Tenisa”.

Z czasem zmienił nazwisko na Frank Parker. Brzmiało ono zdecydowanie lepiej dla amerykańskich komentatorów, którzy mieli trudności z „Pajkowskim”. Ale polskiego pochodzenia nigdy się nie wstydził.

Wielkie korty, wielkie sukcesy

Frank Parker był znany z eleganckiego, klasycznego stylu gry. Miał świetne wyczucie kortu, znakomity ruch nóg i precyzyjny, lekko rotowany forehand, który stał się jego znakiem rozpoznawczym. Potrafił grać wszechstronnie, ale jego siłą była cierpliwa, techniczna gra z głębi kortu.

W młodości trener Mercer Beasley próbował „ulepszyć” jego styl, zamieniając ofensywny forehand na defensywne cięcie. Zmiana okazała się nietrafiona – Parker stracił skuteczność, a jego pozycja w światowym tenisie osłabła. Z czasem jednak, dzięki determinacji i ciężkiej pracy, odzyskał dawną technikę. Choć nie był już tak błyskotliwy jak wcześniej, wrócił do formy i znów należał do światowej czołówki.

Efekty tej walki widać było w jego największych sukcesach: jako jeden z nielicznych Amerykanów zdobył tytuły mistrzowskie zarówno w U.S. National Championships (1944, 1945) – dzisiejszym US Open – jak i w French Championships (1948, 1949), znanym dziś jako French Open. Łącznie wywalczył cztery wielkoszlemowe tytuły w singlu, trzy w deblu oraz dwukrotnie triumfował z reprezentacją USA w Pucharze Davisa – w 1937 i 1948 roku.

Legendarny powrót

W 1968 roku, mając 52 lata, Frank Parker raz jeszcze pojawił się na wielkoszlemowym korcie, biorąc udział w nowo utworzonym US Open – pierwszym turnieju ery open, w którym po raz pierwszy mogli rywalizować zarówno amatorzy, jak i zawodowcy.

Choć nie liczył się już w stawce faworytów, jego udział miał wymiar czysto symboliczny – był to hołd dla długiej i wyjątkowej kariery. Tym występem Parker zapisał się w historii jako najstarszy uczestnik turnieju singlowego mężczyzn w dziejach US Open. Od jego debiutu w Wielkim Szlemie minęły wówczas dokładnie 36 lat – nikt wcześniej ani później nie występował w turniejach tej rangi przez tak długi czas.

Ciekawostka na koniec

W czasie, gdy Parker był u szczytu formy, Wimbledon był zawieszony z powodu II wojny światowej (1940–1945). Choć byłby naturalnym kandydatem do tytułu również tam, nigdy nie miał okazji wystąpić na trawie Wimbledonu w swoich najlepszych latach.

Przewijanie do góry