Ferdinand Cheval  – listonosz, który przez 33 lata budował Pałac Idealny

Ferdinand Cheval 
Ferdinand Cheval i jego Pałac Idealny. Źródło: Wikimedia Commons / Domena publiczna.

Czasem wystarczy jeden mały kamień, by zmienić całe życie. Joseph Ferdinand Cheval, zwykły wiejski listonosz z małej francuskiej miejscowości, pewnego dnia potknął się o kamień, który okazał się początkiem niezwykłej przygody. Nikt nie przypuszczał, że ten skromny i cichy człowiek przez 33 lata będzie po pracy zbierał kamienie i budował coś, co zadziwi cały świat. Cheval nie miał wykształcenia artystycznego, a mimo to stworzył „Pałac idealny” (fr. Palais idéal), które dziś odwiedza ponad 200 tysięcy osób rocznie.

Kamień, który zmienił wszystko

Wszystko zaczęło się pewnego kwietniowego dnia w 1879 roku. Cheval przemierzając jedną ze swoich codziennych, ponad trzydziestokilometrowych pieszych tras, potknął się o nietypowy kamień. Zamiast go odrzucić, schował go do kieszeni. W rodzącej się wizji Chevala nie był to zwykły fragment skały, lecz początek realizacji snu sprzed piętnastu lat, w którym zbudował pałac, zamek lub jaskinię lecz nie potrafił tego dobrze opisać. „Skoro natura potrafi rzeźbić, ja zajmę się murarstwem i architekturą” — pisał.

Budowniczy bez wykształcenia, artysta z potrzeby serca

Cheval do szkoły chodził krótko, przez co słabo władał językiem francuskim i pisał fonetycznie.  Nigdy nie zdobył wykształcenia artystycznego. Po zakończonym dniu pracy listonosza, przez dekady zbierał kamienie wożąc je swoją taczką, którą nazywał „wierną towarzyszką bólu”. W 1912 roku ukończył swoje dzieło — budowlę o wysokości 12 metrów i długości 26 metrów. Pałac pełen jest niezwykłych detali inspirowanych Indiami, Egiptem, greckimi świątyniami i egzotycznymi ogrodami. Styl, w jakim został zbudowany, wyprzedzał swoje czasy i zapowiadał kierunki sztuki naiwnej i art brut. Całość powstała z kamieni zbieranych na okolicznych ścieżkach, które łączył za pomocą zaprawy murarskiej i metalowych wzmocnień. Jego metody były na tyle nowatorskie, że uznaje się je dziś za wczesną formę betonu zbrojonego.

Pałac jako obsesja i ucieczka

Niektórzy badacze są zdania, że za niezwykłą determinacją Chevala kryło się coś więcej niż tylko marzenie. Neuropsychiatra profesor Olivier Dulac sugerował, że Cheval przejawiał cechy typowe dla zespołu Aspergera i spektrum autyzmu. Jego skupienie, powtarzalność działań, samotność i niemal maniakalne poświęcenie jednemu celowi, wskazują na specyficzny profil psychologiczny. Reżyser Nils Tavernier, twórca filmu o Chevalu, również podziela tę opinię. W ich oczach fakt, że ktoś tak wycofany potrafił stworzyć dzieło o tak bogatej symbolice, nie odbiera mu wartości — przeciwnie, czyni je jeszcze bardziej poruszającym.

Grobowiec milczenia

Cheval marzył, by po śmierci spocząć w swoim Pałacu idealnym, jednak przepisy nie pozwalały na pochówek w jego ogrodzie. Zdecydował więc, że zbuduje coś równie wyjątkowego w miejscu, gdzie zgodnie z prawem mógł zostać pochowany. Przez osiem lat, aż do 1922 roku, pracował samotnie w cmentarnym zaciszu Hauterives, znosząc kamienie i układając je z tą samą pieczołowitością co wcześniej. Swoje nowe dzieło nazwał „Tombeau du silence et du repos sans fin” — Grobowiec ciszy i wiecznego odpoczynku. Zmarł dwa lata później, mając 88 lat.

Grobowiec Josepha Ferdinanda Chevala w Hauterives
Grobowiec Josepha Ferdinanda Chevala w Hauterives, budowany przez 8 lat po ukończeniu Pałacu idealnego. Fot. Wikilug, Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0

Od dziwaka do wizjonera

Przez długi czas traktowany jako ekscentryk lub nawet szaleniec, Cheval zyskał pośmiertne uznanie. Jego dziełem zachwycali się Max Ernst, Pablo Picasso, André Breton, Niki de Saint Phalle. W 1969 roku dzięki interwencji André Malraux Pałac idealny został wpisany na listę zabytków. Dziś odwiedza go rocznie kilkaset tysięcy osób.

Ferdinand Cheval zainspirował całe pokolenia twórców — od artystów outsider art, po filmowców, pisarzy i muzyków. W 2018 roku jego historia trafiła na ekrany kin w filmie „L’Incroyable Histoire du facteur Cheval”. Jego życie pokazuje, że sztuka nie musi rodzić się w muzeum czy akademii. Czasem wystarczy kamień na drodze i serce, które umie marzyć.

Scroll to Top