Don Arden, ojciec Sharon Osbourne, rządził muzycznym Londynem jak gangster

Don Arden, Ozzy Osbourne, Sharon Osbourne
Po lewej: Don Arden. Po prawej: Sharon Osbourne z mężem, Ozzym Osbournem. Wikipedia, fair use

Gdy ktoś próbował podkraść mu zespół, wpadał do biura konkurenta z bandą osiłków i groził wyrzuceniem przez okno. Gdy córka Sharon przejęła Ozzy’ego Osbourne’a, jego psy rzuciły się na nią tak, że straciła dziecko. Don Arden nie był zwykłym menadżerem – był żywą legendą brutalnego show-biznesu. I miał tylko jedną zasadę: rządzić jak boss.

Menadżer, który negocjował pięściami

W latach 60. i 70. Don Arden miał nosa do hitów i ludzi, którzy potrafili je tworzyć. To on stał za karierami takich gigantów jak Small Faces, Electric Light Orchestra czy Black Sabbath. Ale choć miał ucho do muzyki, to świat show-biznesu znał go przede wszystkim z czegoś zupełnie innego – z twardej ręki i wyjątkowo krótkiego lontu.

Gdy pewnego dnia impresario Robert Stigwood ośmielił się rozmawiać z członkami Small Faces za plecami Ardena, ten długo się nie zastanawiał. Wpadł do jego biura z grupą ochroniarzy i rzucił prosto z mostu:

„Spróbuj jeszcze raz, a wylecisz przez okno.”

Nic dziwnego, że nazywano go „Mr Big”, „Angielskim Ojcem Chrzestnym” czy „Al Capone rocka”.

Córka kontra ojciec – wojna z Sharon

W 1979 roku wszystko się posypało. Z zespołu Black Sabbath wyrzucono Ozzy’ego Osbourne’a – jednego z jego największych artystów. Tyle że nie zniknął on ze sceny. Jego karierą postanowiła zająć się… Sharon Osbourne, czyli córka Dona. I to już był dla niego cios poniżej pasa.

Między ojcem a córką wybuchł otwarty konflikt. Kiedy Sharon odwiedziła go pewnego dnia, Arden spuścił na nią swoje agresywne psy. Była wtedy w ciąży. Atak zakończył się tragicznie – Sharon poroniła. Od tamtej pory nie odzywała się do ojca przez ponad 20 lat.

Dopiero wiele lat później, za sprawą reality show „The Osbournes”, doszło do trudnego pojednania. Sharon nie miała jednak złudzeń:

„Najlepszą lekcję dał mi ojciec – patrząc, jak niszczy swoją karierę. Nauczył mnie, jak NIE prowadzić biznesu.”

Kiedy fortuna się odwraca

Choć Arden potrafił być bezwzględny, nikt nie zaprzeczał, że miał smykałkę do artystów. Gdy inni się wahali, on wiedział, że Electric Light Orchestra to będzie coś wielkiego. I miał rację – grupa odniosła spektakularny sukces, a jego wytwórnia Jet Records zarabiała krocie.

Fortuna jednak dość szybko się odwróciła. W połowie lat 80. Arden uwikłał się w poważne problemy prawne. Został oskarżony o porwanie i torturowanie księgowego, którego podejrzewał o defraudację. Proces ciągnął się miesiącami, a pochłonięta skandalem wytwórnia upadła.

Don Arden, który jeszcze niedawno żył jak król w Beverly Hills, zaczął znikać z pierwszych stron gazet. Jego imperium runęło, a on sam powoli tracił wpływy, pieniądze i zdrowie.

W ostatnich latach chorował na Alzheimera, a jego opiekę, mimo dawnych krzywd, sfinansowała córka. Zmarł 21 lipca 2007 roku w wieku 81 lat.

Ciekawostka na koniec

W 1979 roku dziennikarz BBC Roger Cook spróbował zadać Ardenowi kilka trudnych pytań w radiowym programie „Checkpoint”. Szybko zrobiło się gorąco. Arden wpadł w furię i rzucił:

„Jak chcesz walczyć z mistrzem, musisz być gotów na piętnaście rund. Wezmę cię nawet z jedną ręką zawiązaną za plecami.”

A potem dorzucił:

„Nie jesteś facetem. Jesteś robakiem.”

Na koniec zagroził, że połamie kark każdemu, kto odważy się rozmawiać z Cookiem.
Arden nie uznawał dziennikarskich zasad – grał wyłącznie na własnych warunkach.

Przewijanie do góry