Czy wiesz, że… świat mógł nigdy nie poznać Hendrixa, gdyby nie Chas Chandler?

17 lipca 1996 roku zmarł Chas Chandler – muzyk, menedżer i producent, który wpłynął na historię rocka z drugiego planu. Zaczynał jako basista The Animals, grając m.in. w kultowym „The House of the Rising Sun”. To jego bas i chórki nadawały zespołowi charakterystyczne brzmienie. Ale prawdziwa rewolucja miała dopiero nadejść.
Hendrix, ogień i brytyjska scena
W 1966 roku Chandler, zauroczony występem nieznanego gitarzysty w nowojorskim klubie Café Wha?, natychmiast dostrzegł jego niezwykły potencjał. Tym gitarzystą był Jimi Hendrix – wówczas grający jeszcze pod pseudonimem Jimmy James. Chandler przekonał go do wyjazdu do Londynu, gdzie rynek muzyczny był bardziej otwarty na eksperymenty. Został jego menedżerem, producentem, doradcą i niemal mentorem. To on zorganizował Hendrixowi pierwsze nagrania, sfinansował singiel „Hey Joe”, przedstawił go Ericowi Claptonowi i pomógł stworzyć zespół The Jimi Hendrix Experience. Chandler miał też smykałkę do widowisk – to z jego inicjatywy Hendrix podpalił gitarę na scenie, co przeszło do historii rocka. Tak narodziła się legenda.
Człowiek z wizją
Po zakończeniu współpracy z Hendrixem Chandler nie zwolnił tempa. Zajął się menedżerowaniem zespołu Slade i poprowadził go na szczyty brytyjskich list przebojów. Otworzył własne studio nagraniowe, założył kilka wytwórni płytowych, a nawet miał swój udział w powstaniu Newcastle Arena – dużej hali koncertowej w jego rodzinnym mieście. Zmarł w wieku zaledwie 57 lat. Choć rzadko stawał w świetle reflektorów, jego muzyczna intuicja i trafne decyzje na zawsze zapisały się w historii rocka.
To był człowiek, który naprawdę miał ucho… do legend.