Ciemny Dzień Nowej Anglii – zjawisko rodem z biblijnej apokalipsy

Ciemny Dzień Nowej Anglii
Grafika AI: Portal do Historii

19 maja 1780 roku mieszkańcy Nowej Anglii i części wschodniej Kanady przeżyli coś, co wyglądało jak początek apokalipsy. Około godziny 10 rano niebo zaczęło ciemnieć, a w południe było już tak ciemno, że trzeba było zapalać świece. Koguty piały, jakby nastał świt, a kury poszły na grzędy. Przerażeni ludzie myśląc że to koniec świata zaczynali się modlić.

W miejscowości Ipswich o drugiej po południu panował już całkowity mrok. Powietrze pachniało dymem, woda była pokryta sadzą, a z nieba leciał popiół. Dziś wystarczyłby alert pogodowy i kilka wpisów na Twitterze. Wtedy – żadnych gazet, internetu, ani ostrzeżeń. Po prostu nagle zrobiło się ciemno. Ludzie byli zdani na siebie… i na własną wyobraźnię.

Sądny dzień czy pożar w Kanadzie?

Dziś naukowcy są zgodni, że przyczyną był najprawdopodobniej dym z ogromnych pożarów lasów na terenie dzisiejszego Ontario. Wtedy dominowało jednak inne wyjaśnienie – religijne. Wiele osób wierzyło, że to znak od Boga, może nawet zapowiedź końca świata.

Nie brakowało też kaznodziejów, którzy wykorzystali to wydarzenie do głoszenia ostrzeżeń przed nadchodzącą karą boską.

W tej atmosferze grozy wyróżnił się Abraham Davenport, członek rady gubernatora stanu Connecticut. Gdy jego współpracownicy zaczęli panikować i rozważali przerwanie obrad, Davenport wstał i spokojnie powiedział:

„Jeśli to dzień sądu, chcę zostać zastany przy pracy. Proszę przynieść świece.”

Słowa te przeszły do historii, a sam Davenport stał się symbolem odwagi i zdrowego rozsądku w czasach zbiorowej histerii.

Co ciekawe, niektóre współczesne wspólnoty religijne, jak adwentyści dnia siódmego, do dziś traktują „Dark Day” jako jedno z możliwych spełnień proroctwa biblijnego z Ewangelii według Mateusza: „Słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku…”

Przedziwne zjawiska na niebie i ziemi

Nie była to tylko zwykła ciemność. Przez kilka dni wcześniej słońce miało nienaturalnie czerwony kolor, a niebo było żółtawe. W czasie samego „Dark Day” w wielu miejscach spadał popiół, a rzeki niosły sadzę. W nocy księżyc świecił na czerwono.

Niektóre relacje wspominają o tak gęstym pyle w powietrzu, że deszcz zostawiał na szybach tłustą, ciemną warstwę. W New Hampshire opadły nawet kawałki popiołu grube na kilka centymetrów.

Ciekawostka na koniec

W niektórych miejscach warstwa popiołu była tak gruba, że pokryła ziemię na wysokość nawet 15 centymetrów – i to w biały dzień. 

Co więcej – po latach badacze odkryli, że nawet słoje drzew rosnących setki kilometrów dalej zachowały ślady ognia z 1780 roku.

Słoje 357-letniej sosny z widocznymi śladami pożarów – m.in. z 1780 roku.
Słoje 357-letniej sosny z widocznymi śladami pożarów – m.in. z 1780 roku.
Źródło: Wikimedia Commons / licencja CC BY 3.0
Przewijanie do góry